niedziela, 8 czerwca 2014

Rozdział 1

          Czuję, że ktoś rzucił mi czymś w twarz. Otwieram oczy i widzę Ryan'a w progu.
   - Wstawaj, siostrzyczko - uśmiecha się, ale nie po to żeby poprawić mi humor tylko by go zepsuć - dzisiaj pierwszy dzień szkoły, zapomniałaś?
   - Spadaj - łapię poduszkę, którą mam pod ręką i rzucam w niego. Łapie ją w rękę.
   - Naucz się rzucać. Ryan 1, Megan 0 - wychodzi i zamyka drzwi od mojego pokoju.
Siadam na łóżku i przecieram oczy. Biorę telefon z mojej nocnej szafki i zauważam, że jest 6 rano. Wstaję, biorę ręcznik i kilka potrzebnych mi rzeczy i biegnę do łazienki, żeby zdążyć tam przed Ryan'em. Ledwie zdążam, bo pociągnął za drzwi, ale w ostatniej chwili zamykam je na zamek od środka.
   - Remis braciszku - mówię to tak, aby ostatnie słowo było przesłodzone.
Jeszcze chwilę wali w drzwi, ale Gale mówi żeby dał sobie spokój, bo z dziewczynami nie wygra. Zgadzam się Gale.
          Pół godziny później wychodzę w szlafroku i turbanie na głowie. Wracam do swojego pokoju. Zdejmuję ręcznik z głowy i suszę włosy. Rozczesuję je, a potem się ubieram. Schodzę na dół ubrana w ciemne rurki, czarną bluzkę z krótkim rękawkiem, za dużą jeansową koszulę sięgającą mi do połowy ud i czarne szpilki. W ręce trzymam czerwoną torebkę. Dodatkowo wzięłam okulary przeciwsłoneczne z czarnymi oprawkami i założyłam je na nos. Mam na twarzy delikatny makijaż, a włosy są rozpuszczone. Zastaję w kuchni mamę, Gale'a i Ryan'a siedzących przy stole i jedzących śniadanie. Siadam na wolne miejsce i również zaczynam sporzywać posiłek.
          Zakładam na nogi którkie białe conversy, pakuję mojego iPhone'a do torby i jestem gotowa do wyjścia. Wsiadam do samochodu czekającego na mnie przed domem i zapinam pasy.
   - Jeśli nie będzie korków, to za jakieś 20 minut będziemy w szkole - mówi Gale i rusza. Siedzę obok Ryan'a, niestety, jestem na to skazana ponieważ jest moim bratem. Lubię się z nim przekamarzać i rywalizować, choć nie zawsze wygrywam.
   - Zabrałem ci jednego naleśnika z talerza jak nikt nie patrzył - szepcze do mnie, żeby Gale nie słyszał - 2:1 dla mnie - uśmiecha się.
   - I tak nie wygrasz - staram się wszystko przesłodzić - braciszku.
Następne 20 minut siedzę i zastanawiam się co zrobić, żeby wygrać pojedynek z Ryan'em. Zatrzymujemy się pod BHHS. Tak, dobrze myślicie. Chodzę do Beverly Hills High School.
   - Miłego dnia - mówi Gale, gdy wychodzimy z auta.
Stoimy chwilę obok siebie i patrzymy na budynek.
   - Pamiętasz naszą umowę? W szkole przyznajemy się do siebie tylko wtedy, kiedy dzieje się coś na prawdę ważnego, albo...
   - Albo zechce ci się ze mną rozmawiać - dokańczam za niego. - Ale coś za coś - uśmiecham się.
   - Co znowu?
   - Będę szła pierwsza do łazienki każdego dnia, nawet w weekendy.
   - Zgoda - skrzywił się.
   - Znowu remis - mówię idąc już w stronę szkoły, ale wiem że mnie usłyszał.
          Wchodzę do szkoły i kieruję się do gabinetu wicedyrektorki, bo właśnie tam kazano mi iść. Jest bardzo miła. Daje mi mój plan lekcji i podaje numer szafki oraz kod. Mówi że przewodnicząca szkoły - Scarlett Blake - oprowadzi mnie i życzy mi miłego dnia.
Ok, nie jest tak źle. Staję przy mojej szafce i wkładam do niej niepotrzebne książki. Zatrzaskuję ją i pojawia się przy mnie brunetka, mniej więcej mojego wzrostu.
   - Hej, ty musisz być Megan - podaje mi rękę - ja jestem Scarlett. Mam cię oprowadzić - mówi strasznie szybko i nie zdążam nic odpowiedzieć. - Chodź.
Pokazuje mi gdzie co jest, przy okazji opowiada trochę o szkole, o nauczycielach, o tym jaka tu panuje atmosfera. Nagle przez korytarz idzie blondynka w towarzystwie trzech koleżanek. Wygląda na strasznie wredną, więc postanawiam że będę do niej mówić Blondi. Nie chcę zwracać się po imieniu do szkolnej gwiazdy (przynajmniej tak wygląda. Jest ubrana w "małą czarną" i wysokie złote szpilki.
   - Hej Scarlett - uśmiecha się do przewodniczącej i całuje ją w policzek. - Ty pewnie jesteś tą nową. - Przypatruje mi się - całkiem, całkiem, może jeszcze będą z ciebie ludzie.
   - Ymm... dzięki - nie wiem co to znaczy.
   - Jestem Kylie. To są Cassie, Kelly i Hope. Jesteś na drugim roku, tak jak ja, prawda?
   - Tak - odpowiadam.
Dzwonek przerywa naszą rozmowę. Kieruję się w stronę klasy pana Mayson'a. Jest on nauczycielem historii. Ławki są podwójne, super. Muszę do kogoś usiąść. Są tylko dwa wolne miejsca. Jedno, w pierwszej ławce obok jakiegoś kujona i drugie, w przedostatniej obok Kelly, przyjaciółki Blondi.
   - Megan! - słyszę głos dziewczyny - chodź do mnie!
Kelly, dziękuję ci. Już myślałam, że będę zmuszona siedzieć w pierwszej ławce. Kieruję się w stronę ławki Kelly. Siadam na krześle obok niej i wyciągam zeszyt oraz podręcznik do historii. Nudna lekcja. Reszta też nie minęła zbyt ciekawie.
          Przerwa na lunch. Najgorszą rzeczą jest znalezienie dobrego miejsca. Będzie dobrze, mówię sobie w myślach. Nakładam sobie na talerz sałatkę, biorę wodę mineralną, jogurt truskawkowy i płacę. Odchodzę od kolejki i rozglądam się w poszukiwaniu wolnego miejsca. Widzę jeden stolik, przy którym siedzą sami kujoni, inny przy którym siedzi drużyna baseballowa z Ryan'em, przy jeszcze jednym siedzi blondyn, blondynka i dwie ciemnowłose dziewczyny. Pojawia się koło mnie Scarlett.
   - Czego szukasz? - patrzę na nią, ale nie zdążam odpowiedzieć - Siadasz w naszym stoliku, bo Kylie chciała, żebyś z nami usiadła. Chyba że chcesz usiąść z kimś innym.
   - Nie, mogę usiąść z wami - uśmiecham się.
Kierujemy się do stolika przy którym siedzi Kylie, Kelly, Hope, Cassie i chłopak obejmujący Blondi. Po miło spędzonym lunchu idę na kolejną lekcję w towarzystwie dziewczyn. Dowiedziałam się, że chłopak Kylie nazywa się Jake i jest kapitanem szkolnej drużyny baseballowej, a Blondi cheerleaderek.
          Pierwszy dzień, a ja już zadaję się ze szkolną gwiazdą. Nie mam pojęcia jak to zrobiłam. Ryan też ma już znajomych. No tak, mogłam się tego spodziewać. Nie byłby sobą, gdyby nie trafił do szkolnej elity. Ale chwila... Ja też z nimi właśnie idę, rozmawiam. Czyżbym również była członkinią elity? Po słowach, jakie słyszę od Kylie, jestem już pewna, ze stałam się jedną z nich.
   - Musimy iść dzisiaj na zakupy, żeby kupić ci jakieś nowe ciuchy Megan, w końcu musisz się jakoś ubierać jeśli jesteś jedną z nas - uśmiecha się i dzwoni dzwonek - napiszę do ciebie na szkolnym czacie. Pa.
Tak, jestem jedną z nich.



                                                               KYLIE'S POV

          Nie jestem już zainteresowana Jake'iem. Nie jest aż tak przystojny, jak mi się wydawało. Zauważyłam to dopiero dzisiaj, gdy zobaczyłam Ryan'a. Chodzący ideał. Oczywiście nie będę się starać. Chcę żeby myślał, że jestem niedostępna. Wiem, że kluczem do zdobycia Ryan'a jest Megan.
          Po lekcjach spotykam się z Jake'iem w parku, niedaleko mojego domu. Sam nalegał na to spotkanie, więc się zgodziłam. Mówi mi, że to już nie ma sensu, że zauważył jaką jestem "suką" i nie chce dalej tego ciągnąć. Odjeżdża swoim samochodem, a ja idę do domu, bo mam niedaleko. Jak on śmiał ze mną zerwać? Jak on śmiał nazwać mnie suką? Przynajmniej nie muszę już wymyślać, jak się go pozbyć. Ha ha. Poszło mi tak łatwo, nawet nie musiałam się starać.
          Dzisiaj zakupy z Megan. Może uda mi się zdobyć jej zaufanie. Chcę, żeby myślała, że jestem jej przyjaciółką, a może chcę żeby nią została? Nie jestem tego do końca pewna. Ja, królowa szkoły, osoba która najlepiej wie co się teraz nosi, nie jestem pewna swoich uczuć. Dziwnie mi z tym. Chcę się pozbyć Hope. Jest od nas o rok młodsza. Na dodatek ma rąbniętą siostrę - Emily - która ma rąbniętego chłopaka - Dylan'a. Zresztą, nie ważne. Megan po prostu MUSI zająć miejsce Hope przy moim boku. Może i Petterson (czyli Hope) jest ładna i lubią ją ludzie w szkole, ale ja wiem że jest strasznie podobna (z zachowania) do tej swojej siostrzyczki. Obie są rąbnięte i nie wiem jakim cudem trafiła do mojej grupki. Chyba też zajęła miejsce jakiejś dziewczyny, która przeprowadziła się do Europy i zostawiła mnie tylko z Kelly, Scarlett i Cassie.
          Zdobędę Ryan'a. Nikt nie odmówi szkolnej królowej piękności, oprócz Jake'a.
________________________________________________________________________________

Dziękuję, za przeczytanie pierwszego rozdziału. Byłoby mi miło gdybyście zostawili jakiś komentarz :) Postaram się wrzucić rozdział 2 jak najszybciej.

Kontakt ze mną:
TWITTER - @brooksillykids

Prolog

          Sobotnie popołudnie. Właśnie jadę do Los Angeles z moim bratem, mamą i ojczymem. Przeprowadzamy się, żeby "zacząć nowe życie" (jak to mówi mama). Już nie raz "zaczynaliśmy nowe życie", więc nie spodziewam się, że zostaniemy tu na dłużej. Mama twierdzi inaczej. Mówi, że to nasza ostatnia przeprowadzka, ale jej nie wierzę. Jest maj, więc raczej do końca roku samotnie będę spędzała przerwy na lunch. Na pewno nie znajdzie się nikt, kto będzie chciał się ze mną zadawać. Wszyscy mają już swoje grupki. Nie mogę tego samego powiedzieć o moim bracie (Ryanie). Jestem pewna, że po kilku dniach znajdzie się w szkolnej elicie.
          Gale (nowy mąż mamy) prowadzi. Mama siedzi i czyta jakieś czasopisma, co jakiś czas mówi coś w stylu "Już się nie mogę doczekać poznania nowych sąsiadów" czy "Jestem podekscytowana tą przeprowadzką".
Ty zawsze jesteś podekscytowana.
Wolę tego nie mówić na głos, bo jeszcze zepsuję jej humor. Ryan jest zajęty swoim telefonem, a ja słucham muzyki.
          Opieram głowę o szybę samochodu i zauważam, że wjeżdżamy do Los Angeles. Mama zapewne zaraz każe mi wyłączyć muzykę, więc sama wyciągam słuchawki z uszu. Chowam telefon do torby.
          Wjeżdżamy na ulicę. Zatrzymujemy się obok wjazdu do domu. Mieszkamy prawie na końcu ulicy. Na przeciwko nas jest jeszcze jakiś dom, a zaraz za nim koniec drogi i znak z napisem "END". Wychodzimy z samochodu i Gale wyciąga wszystkie walizki z bagażnika. Wpatruję się w dom sąsiadów i po chwili słyszę głośny śmiech i pisk.
   - Czyli mamy hałaśliwych sąsiadów - mówi mama i zatrzaskuje drzwi od samochodu.
   - Pewnie jacyś nastolatkowie - dorzuca Gale.
Na ulicy obok śmietników, przy których się zatrzymaliśmy ląduje czyjś but.
          Mama, Ryan i Gale idą do domu. Ja stoję i patrzę na but. Wygląda na męski. Brama naprzeciwko się otwiera. Wychyla się czyjaś głowa. To jakiś chłopak. Rozgląda się i po chwili mnie zauważa.
   - Ymm... Hej - uśmiecha się do mnie - Jestem Luke, a ty?
   - Megan - odwzajemniam uśmiech.
   - Jesteś naszą nową sąsiadką, tak?
   - Tak - patrzę na but, a potem na Luka - to twój?
   - No mój - zaśmiał się - mogłabyś mi go podać? Sam bym po niego poszedł, no ale... - patrzę na niego i zauważam że jest chyba w samych bokserkach - nie mogę.
   - Jasne - schylam się i podaję mu but.
   - Dziękuję Megan - uśmiecha się - Może wejdziesz i poznasz nowych sąsiadów?
   - Następnym razem.
   - Okej. Nie będę cię do niczego zmuszał. Pa - Luke znika, a brama zamyka się.
   - Pa - odpowiadam sama do siebie.
Idę brukowaną ścieżką pod górę ciągnąc za sobą walizki. Wchodzę do domu. Nikogo nie ma w salonie, więc przechodzę do mojego pokoju. Stawiam torby przy szafie, a sama siadam na łóżku.
          Pokój jest bardzo starannie wykonany. Meble są białe, ściany błękitne, tak jak chciałam. Nie podoba mi się jedynie to, że za ścianą mieszka mój brat i mamy wspólny taras.
          Nie mam zamiaru siedzieć w domu, bo nie jestem zmęczona. Zchodzę na dół i wyciągam sok pomarańczowy. Piję i wychodzę z domu. Siadam na końcu ulicy, opierając się plecami o znak. Zastanawiam się jak będzie w szkole, czy znajdę jakieś miejsce na zjedzenie lunchu, czy ktokolwiek będzie chciał ze mną rozmawiać. Może będę skazana na dziwaków. Ryan nie będzie się do mnie przyznawał, chyba że będzie czegoś ode mnie chciał. Tak jest zawsze. Nie jestem brzydka więc może uda mi się z kimś zaprzyjaźnić.
          Słyszę śmiech i po chwili pięciu chłopaków (w tym Luke) wychodzi na ulicę.
   - O! Hej Meg - zwraca się do mnie Luke i cała piątka do mnie podchodzi.
   - Hej Luke - uśmiecham się, patrząc w górę.
   - Chłopaki to jest Megan, nasza nowa sąsiadka - Luke przedstawia mnie swoim przyjaciołom - Meg, to jest Jai, Beau, Daniel i James - wskazuje każdego ręką.
   - Miło mi was poznać.
   - Nam ciebie też - mówi Jai. To chyba brat bliźniak Luke'a.
   - Chłopaki musimy iść, nie pamiętacie? - odzywa się Daniel.
Cała piątka żegna się ze mną i idzie przed siebie ciągle się śmiejąc i przepychając.
          Wracam do domu.

środa, 14 maja 2014

BOHATEROWIE


Megan Carter


                                                       


Ryan Carter     

     


    Beau Brooks



Jai Brooks




Luke Brooks




Daniel Sahyounie







James Yammouni





Kelly Wilson





Jake Brown






Kylie Thompson





Cassie Evans




Scarlett Blake





Hope Petterson






Emily Petterson






Rose Davis






Sophie Jones






Dylan Roberts